Dostałem prztyczka w nos! Tak właśnie się poczułem jak tylko uzmysłowiłem sobie, że granice nieprędko zostaną otwarte, a ja sam nieszybko wyruszę w jakąkolwiek podróż. Co gorsza mój projekt wyjazdów do Azji brutalnie stanął… z bliżej nieokreśloną datą wznowienia.
Nowa sytuacja, to był swojego rodzaju szok kulturowy. Ale o wiele potężniejszy od tych, które spotykały mnie podczas licznych podróży. Okazało się, że praca w biurze 2×2 m2, bez klimatyzacji przy temperaturze 45 stopni w hinduskim Lucknow albo budowanie ceglanych chatek, gdzieś pośrodku sri lańskiej dżungli to było małe piwo. W tamtych sytuacjach miałem przynajmniej jakieś wyjście. W nowej rzeczywistości gdzie wirus i panika grają pierwsze skrzypce, straciłem źródło przychodu i wraz z rodziną utknąłem w czterech ścianach. Pierwsze parę dni to szok i niedowierzanie. Co tak naprawdę się wyrabia? Pytałem siebie, nie uzyskując żadnej sensownej odpowiedzi. Przyznam szczerze, że przeżyłem to dosyć mocno, a uczucie bezradności było silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.
Jestem pozytywnie szurniętym wiercipiętą. Cenię sobie wolność, swobodę, nie znoszę ograniczeń. Nie potrafię usiedzieć na tyłku zbyt długo. Nowa sytuacja, która nas wszystkich zastała strasznie mnie zasmuciła i dała ostro w kość. Na dodatek z każdej strony media, “internety” i znajomi trąbili o złych i tragicznych newsach. Jednym słowem: samo nakręcająca się spirala!
Wiedziałem, że jest tylko jeden sposób aby poradzić sobie z tymi wszystkimi negatywnymi emocjami, które targały mną wewnętrznie. Jaki? Otóż odpowiedzią jest: akceptacja. Akceptacja rzeczywistości i wszystkiego co nas otacza. Nie eliminowanie strachu, a zaprzyjaźnienie się z nim i całą sytuacją. Zaprzestanie wewnętrznej szarpaniny na rzecz głębokiej analizy siebie i swoich emocji. Lub prościej mówiąc: pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić. Pomogła mi w tym codzienna medytacja i kontakt z dziką naturą. Tutaj znajdziecie moje 3 kroki do osiągnięcia akceptacji:
- Nauczyć się przebywać w dyskomforcie – bez nieprzyjemnych sytuacji, nie jesteśmy w stanie docenić tych dobrych.
- Usunąć opór – gdy zaprzestaniesz oceniać (ludzi, emocje, zachowanie) opór zniknie. Przestałem oceniać to co mi się przydażyło. Dzięki temu zredukowałem tworzenie negatywnych myśli i emocji.
- Przestać kontrolować i planować – dla mnie to było najtrudniejsze do zrobienia. Jeśli nie pozwolimy sobie na spontaniczność, codzienna analiza i kontrola przeszkodzą nam w cieszeniu się małymi rzeczami. Co więcej, przysłonią one horyzont zmian i nowych możliwości.
Po kilkunastu dniach siedzenia w domu, kilometrach przespacerowanych po pustym lesie oraz godzinach medytacji, moje rozbiegane myśli w końcu się uspokoiły! Pomimo wielu stresów i braku pracy zaakceptowałem, to że jestem tu i teraz. Poczułem się znacznie lepiej. Dało mi to siłę, nową perspektywę oraz energię do działania. Po przyjęciu do świadomości obecnego stanu rzeczy, zacząłem dochodzić do wniosku, że to całe szaleństwo było/jest nam chyba potrzebne. Dlaczego? Bo daje ludziom (niezależnie od miejsca, wieku czy statusu społecznego) wiele do myślenia.
Nigdy wcześniej zamówiona pizza i kawa z McDonalda nie smakowały tak wyśmienicie! A tak na poważnie. Zwykła przejażdżka do lasu urosła do rangi wydarzenia tygodnia. Padający grad z nieba i przepiękny zachód słońca na plaży zaczęły na nowo mieć dla mnie, wręcz mistyczne znaczenie. Takie rzeczy stały się rarytasami w zupełnie nowej rzeczywistości.
Po ostatnich dniach w kwarantannie mam następujące przemyślenia:
- To czas na refleksje i zrozumienie moich działań oraz popełnionych błędów. To zależy tylko ode mnie czy wyciągnę z nich wnioski.
- Wszyscy jesteśmy równi. Kasa na koncie, religia czy wykonywany zawód są nieistotne. Wirus traktuje nas wszystkich jednakowo.
- Rodzina jest najważniejsza, a czas spędzony z bliskimi jest unikalny i wyjątkowy.
- Moje zdrowie jest skarbem, w mgnieniu oka może się pogorszyć.
- Zdrowe jedzenie i właściwe odżywanie jest niesamowicie istotne dla mojego ciała.
- Żyłem w materialistycznym świecie, któremu często nadawałem najwyższą wartość.
- Nasza planeta jest zaniedbana i muszę jeszcze lepiej dbać o czystość Ziemi.
- Medytacja, medytacja i jeszcze raz medytacja Wojciech!
Jedno jest pewne. Wszystko co złe, kiedyś musi minąć i nawet w najgorszych sytuacjach nasze samopoczucie zależy tylko i wyłącznie od nas.
Dlatego Kochani: trzymajcie się mocno! Wysyłam mnóstwo pozytywnej energii!
—
ps. Jeśli naprawdę jest źle i macie problem z akceptacją sytuacji, napiszcie do mnie. Postaram się pomóc jak tylko będę umiał.
Wojtek
Wojciech Jurojć
Ostatnie wpisy Wojciech Jurojć (zobacz wszystkie)
- Jak i dlaczego medytować w pracy? Prosta technika dla każdego. - 13/06/2022
- Jak sobie pomóc w trakcie stresu, czyli 8 rad na samopomoc. - 04/03/2022
- Najlepsze kawiarnie w Gdańsku! TOP 5! - 23/10/2021